wtorek, 26 maja 2015

Epilog

Lena
Moje życie stanęło do góry nogami, przez wydarzenia jakie miały miejsce w ciągu ostatnich miesięcy. Sprawiedliwość dosięgła te osoby, które powinna. Paul Payne został zastrzelony przez policję podczas próby ucieczki za granicę, ponieważ stawiał opór. Za jego wszystkie przestępstwa, czyli: spowodowanie wypadku swojej żony, posiadanie nielegalnej broni, zabójstwa, poważne uszkodzenie ciała, defraudację oraz czarne interesy z inwestorami ze Szwajcarii, Francji, Bułgarii i Niemiec, czekałoby go dożywocie. Mój ojciec siedzi w więzieniu za współudział i nigdy z niego nie wyjdzie. Jak się później okazało, maczał palce w wypadku Eleny Murray-Payne, zabijał, po prostu był zawodowym oszustem. Moja matka postanowiła się z nim rozwieźć i zacząć życie od nowa. Danielle dopiero po miesiącu wybudziła się ze śpiączki, a jej życiu już nic nie zagrażało. Miała małe luki w pamięci. Nie pamiętała zdarzeń jakie wydarzyły się parę miesięcy przed wypadkiem. Gdy zobaczyła Ryana zaczęła płakać i krzyczeć, że go nie zna. Jednak z dnia na dzień przypomina sobie coraz więcej. Mama chce choć trochę odpłacić jej za zniszczone dzieciństwo, póki nie jest za późno, tak jak to było w moim przypadku. Nie mam jej nic za złe. Jedyną osobą, do której mogę mieć pretensję jest ojciec. Nigdy nie wybaczę mu tego, że prawie zniszczył mi życie. Powinien się za to smażyć w piekle razem z Paulem Payne.
Definitywnie porzuciłam studia prawnicze, ponieważ nigdy nie widziałam siebie w tym zawodzie. Zawsze interesowała mnie fotografia, ale ojciec zabronił mi się kształcić w tym kierunku. Po urodzeniu córeczki planuję zacząć studia fotograficzne na Royal College Of Art w Londynie.
Jeśli chodzi o Ryana, to jest teraz bardzo szczęśliwy z Monicą. Przeszedł ciężką operację kręgosłupa, dzięki której stanie na nogi, ale czeka go jeszcze męcząca i długa rehabilitacja. Wszyscy baliśmy się o niego, ponieważ lekarz ostrzegał, że Ryan może umrzeć na stole operacyjnym lub nigdy nie wybudzić się z narkozy. Mimo wszystko, moja przyjaciółka wspierała go na każdym kroku, z resztą tak jak my wszyscy. Operacja trwała wiele godzin, a gdy lekarz wyszedł i ogłosił, iż się udała, odetchnęliśmy z ulgą.
Z moich myśli wyrwał mnie szelest za mną. Chwilę później, poczułam jak sile i ciepłe ramiona oplatają się wokół mojej talii.
- Cześć kochanie – usłyszałam głęboki głos, który tak uwielbiam tuż przy moim uchu. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Tak, Liam przeżył. Z powodu krwotoku stracił tylko przytomność, a pulsu nie dało się wyczuć, ponieważ był za słaby. Kula ominęła narządy wewnętrzne, a lekarzom udało się ją wyciągnąć.
- Hej. Skończyliście dzisiaj wcześniej? – zapytałam, gdy delikatnie odwrócił mnie do siebie. Payne zdecydował się przejąć firmę i kontynuować dzieło matki oraz dziadków. Przywrócił również jej dawną nazwę – Murray Enterprises. Aktualnie z Harry'm pracują nad tym aby przywrócić jej dawną sławę oraz dobre imię, które Paul zniweczył swoimi poczynaniami.
- Powiedzmy, że tak. Strasznie za tobą tęskniłem, nie widziałem Cię od... – przerwał i spojrzał na zegarek na lewym nadgarstku. - ... dwóch godzin, dwudziestu minut i czterdziestu trzech sekund. Dziwię się, że jeszcze nie uschnąłem z tej tęsknoty – zaśmialiśmy się. Liam oparł swoje czoło o moje, a później mnie pocałował.
- Kocham Cię – powiedziałam, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- A ja bardzo kocham Was – mój mąż przychylił się aby pocałować mój dość spory brzuch, w którym rozwija się nasza córeczka. Zachichotałam i poczochrałam mu ułożone w quiff'a włosy. Niedługo po wyjściu ze szpitala oświadczył mi się, a dwa miesiące temu wzięliśmy skromny ślub w gronie najbliższych.
- Jesteś szczęśliwy? – wypaliłam nagle, zdziwiony uniósł brwi, następnie usiadł na krześle i pociągnął mnie tak, że usiadłam mu na kolanach. - Masz na myśli czy jestem szczęśliwy teraz, po tym wszystkim co się działo w ciągu kilku ostatnich miesięcy? – kiwnęłam głową i zarzuciłam mu ręce na szyję, przytulając się do niego.
- Oczywiście, że tak, nawet mogę powiedzieć, że jestem bardziej niż szczęśliwy – złożył krótki pocałunek na moim czole, a swoją prawą rękę położył na moim brzuchu. - Nigdy nie zapomnę tego jak poznaliśmy się w klubie. Już wtedy mnie zauroczyłaś do tego stopnia, że nie mogłem przestać o tobie myśleć. Wlepiłem sobie nawet miano idioty roku, bo nie wziąłem od Ciebie numeru telefonu – poczułam jak jego klatka piersiowa wibruje pod wpływem śmiechu. Przymknęłam oczy, dalej słuchając jego opowieści. - Nasze drugie spotkanie było najgorsze. Ojciec przedstawił mi Ciebie jako swoją narzeczoną, a wtedy mój świat runął już całkowicie. Byłem głupi, bo myślałem, że chcesz tylko naszych pieniędzy. Wmawiałem sobie, że Cie nienawidzę, a tak naprawdę w głębi serca kochałem. Źle Cie traktowałem i chyba nigdy sobie tego nie wybaczę. Gdy dowiedziałem się, że twój ojciec zmusił Cię do tego małżeństwa, a na dodatek bije, coś we mnie pękło. Zrozumiałem, że muszę Cię chronić i nie dopuścić do tego ślubu.
- Dziękuję, uratowałeś mnie – szepnęłam, otwierając powieki.
- Nie zawahałbym się ponownie zaryzykować życia dla was – spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. - A właśnie, pani Payne miała odpoczywać – wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, gdzie położył mnie na łóżku. Jest opiekuńczy, ale czasem aż za bardzo. Sprowadził nawet do domu Julie abym pod żadnym pozorem nic nie robiła.
- Jak się czują moje dziewczyny ? – spytał, kładąc się koło mnie.
- Grubo – zaśmiałam się i poprawiłam sukienkę ciążową. - Mam już dość tego ciągłego leżenia i nic nierobienia. Czuję się jak leń patentowany.
- Skarbie, pamiętasz co powiedział lekarz, żadnego przemęczania. Nasze maleństwo musi urodzić się zdrowe – przytulił się do mojego brzucha i złożył na nim czuły pocałunek, uśmiechając się przy tym szeroko.


Liam
- Harry, za dziesięć minut zaczyna się zebranie, a ty nadal nie ogarnąłeś tych papierów! – skarciłem przyjaciela, przeczesując włosy palcami.
- Wyluzuj. Stary, ostatnio jesteś kłębkiem nerwów – poklepał mnie po ramieniu i opadł na krzesło naprzeciwko mojego biurka.
- Po prostu Lena, niedługo ma termin porodu, a ja wręcz nienawidzę zostawiać jej samej w domu. Dzisiaj, dosłownie wypchnęła mnie z niego na siłę, mówiąc, że nic jej nie będzie – westchnąłem, kątem oka obserwując Styles'a.
- Nie martw się na zapas, a poza tym Julie do niej zajrzy i jeśli... – nie zdążył dokończyć zdania, ponieważ przerwał mu dźwięk mojego telefonu. Widząc na wyświetlaczu imię mojej żony, odebrałem bez dłuższego namysłu.
- Tak skarbie? – zapytałem z uśmiechem. - Jak to? Teraz?! Przecież mamy jeszcze dwa tygodnie! – poderwałem się z krzesła, wyrzucając słowa z prędkością światła. - Oddychaj spokojnie. Już do Ciebie jadę – rozłączyłem się i w pośpiechu przewracałem wszystkie rzeczy na biurku w poszukiwaniu kluczyków od samochodu.
- Liam, ja mam twoje kluczyki – Harry rzucił mi je.
- Poradzisz sobie na spotkaniu beze mnie?
- Pewnie. A teraz jedź, Lena i dziecko Cie potrzebują. Tylko uważaj po drodze – wybiegłem z biura, przy okazji potrącając kilka osób.
- Gdzie szef tak pędzi? – krzyknął za mną jeden z pracowników.
- Moja żona rodzi! – odkrzyknąłem.
- Gratulacje szefie i niech pan nie zapomni pozdrowić od nas pani Leny – nic już nie odpowiedziałem, tylko pobiegłem najszybciej jak mogłem na parking. Nie zważając na żadne przepisy drogowe, jechałem jak szalony.
- Wreszcie jesteś! – powiedziała Monica, gdy mnie zobaczyła. Na miejscu była również mama Leny i mała Dani.
- Co z nią? – spytałem zdyszany, ponieważ biegłem schodami zamiast czekać na windę, która okropnie się wlekła.
- Dobrze, ale nie masz się co łudzić, że Cię tam wpuszczą. W tym szpitalu mają jakieś durne przepisy – prychnęła poirytowana. Ze zdenerwowania zacząłem chodzić tę i z powrotem po korytarzu.
Trzy godziny. Trzy pieprzone godziny, a ja w dalszym ciągu nie mam żadnych wieści o Lenie. Miałem ochotę siłą wejść na salę porodową.
- Państwo są rodziną Leny Payne? – z sali wyłonił się lekarz w białym kitlu.
- Jestem jej mężem – odepchnąłem się od ściany i podszedłem do mężczyzny.
- Gratuluję ślicznej i zdrowej dziewczynki. Pana żona jest zmęczona, ale czuje się dobrze, poród przebiegł bez żadnych komplikacji. Może pan do niej iść, jest w sali 853 – dopiero po chwili dotarł do mnie sens tych słów. Zostałem ojcem.
Stanąłem przed białymi drzwiami z numerem 853 i powoli je otworzyłem. Najciszej jak się dało wślizgnąłem się do środka. Zobaczyłem Lenę, siedzącą na łóżku. Na rękach trzymała naszą córkę, zawiniętą w różowy kocyk. Zrobiłem kilka kroków w jej stronę i usiadłem na krześle obok łóżka.
- Chcesz ją potrzymać? – zapytała, nie odrywając wzroku od dziecka. Uśmiechnąłem się szeroko i skinąłem głową. Lena ostrożnie podała mi małą.
- Jest śliczna i podobna do Ciebie – stwierdziłem, gdy odchyliłem kocyk aby dokładnie zobaczyć córeczkę.
- Dowiem się w końcu jak ma na imię ta ślicznotka? – do sali z impetem wpadła Monica. Jezu, ta kobieta jest naprawdę niecierpliwa.
- Elena Grace Payne – odparliśmy jednocześnie z Leną.
To był zdecydowanie jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu.


4 lata później
Lena
Siedziałyśmy z Monicą na kocu i obserwowałyśmy jak Liam z Ryanem, ganiają Elenę po ogrodzie. Jej wesołe piski roznosiły się po całej okolicy.
- Niby mają te dwadzieścia osiem lat, ale w duchu to nadal dzieci – skomentowała Monica, masując wielki brzuch. Po ukończeniu studiów aktorskich wyszła za Ryana, a później dostała angaż w serialu telewizyjnym, który doczekał się aż trzech sezonów. Na czas ciąży zawiesiła swoją karierę.
- Ciesz się, że nie roznoszą domu, tak jak ostatnim razem – zaśmiałam się i wzięłam na ręce małego Adriana. Pół roku temu urodziłam dwóch chłopców. Adrian Matthew Payne i Liam James Payne Junior, byli wierną kopią swojego taty, oprócz koloru oczu, który odziedziczyli po mnie. Głęboko w pamięć wrył mi się dzień, w którym Liam dowiedział się o mojej drugiej ciąży.

Mimo, iż mój mąż powinien wiedzieć o tym pierwszy, to moja przyjaciółka wycisnęła ze mnie fakt, że znów spodziewam się dziecka. Założę się, że już wypaplała o tym Ryanowi. Oczywiście nie mogła się powstrzymać i przy pierwszej lepszej okazji kupiła różowe oraz niebieskie śpioszki, ponieważ to za wcześnie aby określić płeć.
- Lena? – do sypialni wszedł Liam, który trzymał coś w obu rękach.
- Hmm?
- Um, skarbie po co Ci te śpioszki? – pomachał mi ubrankami przed oczami. O kurde, pewnie zostawiłam je w salonie i zapomniałam sprzątnąć, a nie tak miałam mu powiedzieć o ciąży. Trudno.
- Monica je kupiła – powiedziałam wymijająco.
- Ale po co? – jeszcze się nie domyślał o co chodzi.
- Bo będziemy mieli dziecko – wyznałam i czekałam na reakcję z jego strony.
- Fajnie... czekaj, nie przesłyszałem się? Jesteś w ciąży? – kiwnęłam twierdząco głową. Na widok jego zdezorientowanej miny, miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale się powstrzymałam.
- Naprawdę znowu zostanę tatą? – dopytywał, jakby nie mógł w to uwierzyć.
- Tak. Cieszysz się?
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo – podbiegł do mnie i uniósł nad ziemię, okręcając kilka razy dookoła. 
- Tylko zastanawia mnie jedna sprawa – zaczął. Posłałam mu pytające spojrzenie.
- Dlaczego o naszych dzieciach zawsze dowiaduję się ostatni? A podobno tatusiowie są pierwsi w kolejce do informacji – wzruszyłam ramionami. Zaśmialiśmy się, a następnie złączyliśmy usta w długim pocałunku.

- Czuję jakbym miała zaraz eksplodować, a mój kręgosłup pęka w szwach – jęknęła blondynka.
- A jeszcze niedawno śmiałaś się ze mnie – powiedziałam żartobliwie.
- Wtedy nie wiedziałam, że noszenie dziecka może być takie męczące. Chodzę ciągle głodna, puchną mi palce. Ty i tak miałaś trochę lżej, bo u Ciebie obeszło się bez tych dziwnych zachcianek – westchnęła. Podniosła żółty gryzaczek, który upuścił mały Liam i włożyła mu go z powrotem do rączki.
- Zobaczysz, że gdy weźmiesz je w ramiona, zapomnisz o tym wszystkim – uśmiechnęłam się do niej pokrzepiająco.
- Wiem, wiem, ale nie mogę się już doczekać – w tym momencie obok nas zjawili się Liam oraz Ryan, który niósł Elenę na barana.
- Jezu, Lena ta wasza mała ma tyle energii, że zamęczyłaby stado słoni. Wy serio musieliście ją robić na szybko – zażartował Ryan, a jego żona zmroziła go lodowatym spojrzeniem.
- Ryan! Nie przy dzieciach – Liam trzepnął go w tył głowy i wziął jednego z bliźniaków na kolana. Odkąd blondyn odzyskał władzę w nogach, znów stał się tym szalonym chłopakiem sprzed lat.
- Marny z Ciebie koń wujku za sybko sie męcys. Wujek Haly jest lepsy – wypaliła nagle czterolatka, a wszyscy zanieśliśmy się gromkim śmiechem. Harry nadal jest singlem, ale już nie imprezuje do upadłego jak kiedyś. Do tej pory przyjaźni się z moim mężem i razem pracują. Jest również częstym gościem w naszym domu.
- Marny mówisz? To lepiej uciekaj, bo ten koń zaraz Cię dopadnie – dziewczynka rzuciła się do ucieczki. Ryan zerwał się z koca i pobiegł za nią. Starszy z barci Payne spełnił swoje marzenie o zostaniu piłkarzem i gra w dość znanym klubie.


***


- Zasnęli? – Liam objął mnie od tyłu i zerknął przez moje ramię na naszych synów.
- Tak, Ryan ich wymęczył i padli jak muchy – powiedziałam szeptem. Poprawiłam ich kocyki i ucałowałam obu w czoło, a Liam uczynił to samo. Wyszliśmy z pokoju i po drodze zajrzeliśmy jeszcze do Eleny, która smacznie spała.
- Wiesz, że Cię kocham? – szatyn mocno mnie przytulił.
- Nie dajesz mi o tym zapomnieć, bohaterze – zachichotałam, a Payne wpił się w moje usta. Bez żadnego zastanowienia, oddałam pocałunek zarzucając mu ręce na szyję.
Może to wydawać się banalne, ale nigdy nie przypuszczałam, że zakocham się w aroganckim chłopaku, który nienawidził mnie z całego serca.

Koniec.



________________________________________________
Cześć Miśki.
Przepraszam, ale zrobiłam was w balona. Liam żyje i taki był zamiar od początku. Nie gniewacie się już na mnie ? Widzicie, jednak mam serce. Po prostu nie mogłam go uśmiercić, sumienie mi na to nie pozwoliło.
To już koniec Save Me. Jest happy end :)
Piszcie swoje opinie o epilogu oraz o całym opowiadaniu. Kto był waszym ulubionym bohaterem ?
Niech każdy kto to przeczyta zostawi po sobie komentarz, nawet zwykłą kropkę. Chcę wiedzieć ile osób czytało moje opowiadanie. Aż się popłakałam.
Przepraszam was za wszystkie błędy, na pewno znajdzie się ich masa, ale jestem amatorką, więc nie oczekujcie ode mnie wiele.
Dziękuję wam za 163 komentarze, 10 obserwatorów oraz 4,915 wyświetleń. Wow, jeszcze raz dziękuję. Bez was nie dałabym rady pisać, ponieważ byliście świetnym wsparciem i motywacją :) A na początku myślałam, że tylko jedna osoba będzie to czytać i opowiadanie jest beznadziejne.
Nie żegnam się z wami na dobre, ponieważ mam już pomysł na kolejne ff. Zacznę je pisać dopiero w lipcu po moich egzaminach zawodowych. Trzymajcie za mnie kciuki.

Dziękuję za wszystko i do zobaczenia.
Pozdrawiam, Cynical Caroline.

18 komentarzy:

  1. Bardzo dobrze napisany epilog. Ciekawy.
    Przed znakami inter. nie stawiamy spacji. Za to po "-" tak :).

    OdpowiedzUsuń
  2. nooo masz szczęście, że Liam nadal żyje - inaczej bym cie znalazła, a wtedy miałabyś ciepło jak dzieci w Mozambiku xdd cieszę się, że będzie następne story - szkoda tylko, że w lipcu, ale rozumiem, że szkoła to zło... Dziękuję, że mogłam czytać takią piękną historię - szkoda, że taką krótką, ale nadrabiało emocjami, których zawsze miałam multum - nerwy i te sprawy - ostatnim rozdziałem napędziłaś mi stracha ;P
    powodzenia na egzaminach ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. On żyje ! Tak! Kocham cię !
    <3
    to jest absolutnie najpiękniejszy epilog jaki w całym swoim życiu przeczytałam ^^
    I tak, łezka poleciała <3
    Wszyscy teraz są tacy szczęśliwi, Liam i Lena, Monica i Ryan :')
    Mam nadzieje ze zaczniesz nowe opowiadanie
    w takim razie mam nadzieje do kolejnego <3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając czekałam tylko aż napiszesz gdzieś Liam xD Super że opisałaś też w epilogu Rayana i Monice i te słodkie bachorki xD już sobie ich wszystkich wyobrażam. I ten happy end kocham cię za to ;*
    A najbardziej to chyba lubiłam Rayana nie wiem dlaczego... Całe opowiadanie jest genielna i chyba zaczne je czytać jeszcze raz od początku ;D
    Czekam na twoje kolejne pomysły ;)
    Pozdrawiam Pati

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze,że Liam przeżył,a jego ojciec dostał za swoje,i ojciec Leny również.Dobrze,że mała Danielle się wybudziła a ich matka zaczyna wszystko od nowa.I Ryan wstał ;d I urodziła im sie dziecko ooo *_*

    Świetny Epilog i mam nadzieję,że napiszesz kolejne opowiadanie lub będziesz kontynuować to :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Opowiadanie było cudowne. Nie wierze, że to już koniec :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju!! Oczywiście trzymam kciuki za Ciebie na egzaminach :D

    Ja ostatnio pisałam rzeczy typu: "romantycznie - umarł w jej ramionach" a tu on żyje hahah :D Ale to dobrze ;)

    Niestety nie było mnie tu od początku opowiadania, ale nadrobiłam wszystko w swoim czasie ;) Nie mogę się doczekać Twojego kolejnego ff. Tylko nas o nim dokładnie poinformuj! ;) Szkoda, że dopiero w lipcu, ale jakoś chyba wyczekamy, nie? ;)

    No to pozdrawiam, jeszcze raz życzę szczęścia na egzaminach ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle spóźniona....
    Jeśli zaczniesz pisać kolejną historię, poinformuj mnie o tym na moim blogu, ok? :)
    http://w-popiolach-igrzysk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Wpadłam do Ciebie dzięki komentarzowi, który u mnie zostawiłaś. Mam pecha, że trafiłam na epilog;D Ale widzę, że niebawem masz zamiar zacząć nową historię, więc postanowiłam, że nie będę nadrabiać tego opowiadania, a po prostu będę z Tobą od początku nowego. Może tak być? ;) Ale eplog przeczytałam, podobał mi się, choć myślę, że trochę za szybko pojawiło się to nowe dziecko. Przed chwilą czytaliśmy o porodzie, a tu nagle drugie;D Nie wiem za duzo o historii, ale jak przeczytałam o wspomnieniach bohaterki na początku rozdziału to już mi się spodobało:D Zdecydowanie moje klimaty;) Czytało mi się miło, przyjemnie i z radością zaczekam na kolejne opowiadanie. Tam będę już pisać więcej ;)

    Pozdrawiam! ;*
    I chciałam zapytać czy mam Cię informować o nowych rozdziałach? Mogłabyś odpisać u mnie?

    Ściskam;*
    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Wkurzyłam się. Jezuu... ja to mam pecha. Dodałam u Ciebie komentarz chyba jako jedna z pierwszych, wchodzę dzisiaj patrzę... i patrze. a tu nie ma mojego komentarza. No myślałam, że mnie szlag trafi! A najlepsze jest to, że to już nie pierwszy raz mi się tak robi. Och, tragedia. Ale dobra, już mniejsza z tym, najgorsze jest to że tak się wtedy rozpisałam, a teraz już tego nie powtórzę :(
    Ale już koniec użalania się nad sobą. Co do twojego rozdziału, jest naprawdę dobry. Aż łezka w oku się zakręciła ;))
    Nasz Liam żyję, jakże by inaczej ;) Niezmiernie mnie to cieszy. I Ryan, jeju on chodzi <3 Tak bardzo cieszę się że tak to zakończyłaś i już niedługo będą mieli dzidziusia :D
    Widzę, że Liam z Leną musieli szaleć skoro już mają gromadkę :D haha. Widać, że sie kochają, To najważniejsze ;) Nie mogę się doczekać następnego opowiadania, jestem pewna, że będzie również niesamowite jak te ;)
    I na koniec zapraszam do mnie, na nowy rozdział ;)
    http://live-in-danger.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ryczę! Na prawdę! Piękny epilog!
    Jakie szczęście, że Liam żyje!
    A już byłam przygotowana na najgorsze...
    Mam nadzieję, że szybko zaczniesz pisać nową historię i będzie również tak wspaniała jak ta :)
    Zapraszam do mnie na piętnasty rozdział :)
    http://you-are-my-property-honey.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow :) wow :)
    Nie powiem byłam na ciebie zła, bo niby Liam umarł. A tu takie BUM!! Liam żyje :)
    Super blog :)
    Czekam na kolejne blogi z twojej strony :) weny zycze :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne! :D
    www.imaginyonedirectionforeverandnever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. O Jezusie, Liam przeżył! Dzięki Ci!!
    Nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Zżyłam się z tym blogiem jak cholera i świadomość, że nie będzie już następnego rozdziału mnie dobija. No nic... Mam nadzieję, że wspomnisz na moim blogu, że zaczynasz pisać coś nowego!. :*
    Pozdrawiam

    disguise-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Super
    Ostatnio czytałam tylko ff bez happy edu i nareszcie sie doczekałam
    Super
    :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaczełam czytać dzisiaj wieczorem i cóż... przez Ciebie się nie wyśpie! :( <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Dopiero dzisiaj znalazłam Twojego bloga i becze jak głupia! Chce wiecej!

    OdpowiedzUsuń
  18. To miał być kolejny rok liceum w życiu Rose. Zaginięcia. Nowy chłopak pojawia się w Bradford. Czy ma z tym coś wspólnego? Komu ma ufać, jeśli nawet jej najlepsza przyjaciółka ma przed nią sekrety?
    https://amormalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń